Niedziela, 18 kwietnia 2021 roku, III tydzień wielkanocny, Rok B, I
III niedziela wielkanocna
Prawda. Czym jest? Jaka jest? Jest jedna, obiektywna czy jest jej wiele?
Kreowana do danych potrzeb czy ponadczasowa i uniwersalna? Wiele pytań, różne odpowiedzi. Dlaczego jest ona aż tak istotna w życiu?
Jezus sam o sobie powiedział, że jest Prawdą i to już powinno być dla każdego chrześcijanina dostatecznym argumentem, dla którego w życiu powinien się kierować prawdą.
Ale czy taka odpowiedź nie jest zbyt prosta i naiwna?
Z odpowiedzią przychodzi nam dzisiejsza liturgia słowa. W każdym z czytań spotykamy odpowiedź na pytanie, dlaczego w życiu chrześcijanina jest ważna prawda. Życie w prawdzie jest równoznaczne z pewną przejrzystością postępowania i wyborów. Przyznanie się do błędów, złego postępowania czy popełnienia grzechu ma w wielu sytuacjach wyzwalającą i oczyszczającą moc.
Taka jest przecież idea sakramentu pojednania, aby nasze stanięcie w prawdzie wzbogacone łaską Jezusa przyniosło nam uzdrowienie ducha i ciała.
Kłamstwo jest jak pętla powoli zaciskająca się i ograniczająca nasze ruchy, odcinająca nam dopływ tlenu. Każde, jak się dziś poetycko mówi, minięcie się z prawdą sprawia, że musimy tworzyć kolejną wersję zdarzenia, która będzie nas ratowała przed wyjawieniem prawdy.
Kłamstwo kreuje rzeczywistość, która nie istnieje, a która umieszczona w fundamencie może przynieść opłakane skutki.
O tym Jezus mówi w przypowieści o domu budowanym na piasku i skale.
Dziś we fragmencie z Dziejów Apostolskich mamy przedstawionego Piotra, który mówi prawdę. Staje przed oprawcami Jezusa i wypowiada im winę prosto w twarz. Jednak nie robi tego z wyrzutem, ale z miłością i miłosierdziem – taka prawda daje nadzieję, taka może dać uzdrowienie i być źródłem nawrócenia. Stanięcie w prawdzie o własnym grzechu, przyznanie się do niego daje możliwość uzyskania przebaczenia, doświadczenia miłosierdzia.
W kontekście ostatnio przez nas przeżywanej Niedzieli Miłosierdzia Bożego ważne jest, aby dobrze rozumieć ten Boży przymiot.
Miłosierdzie Boga nie jest tanią i naiwną pobłażliwością, która udaje, że nic się nie dzieje i klapie nas po plecach, mówiąc, że nie ma się czym przejmować. Miłosierdzie jest przebaczeniem zła, które się faktycznie dokonało, i z którego sromotnie zdajemy sobie sprawę.
Właśnie na tym polega wielkość Bożego miłosierdzia!
Bóg może w nas działać i dokonywać cudów w naszym życiu, kiedy Mu na to pozwolimy, to znaczy, kiedy staniemy przed Nim w prawdzie i zawołamy,
że sami nie damy już rady.
Apostołowie w dzisiejszej Ewangelii są zmieszani i pełni wątpliwości, bo przed nimi staje Ten, którego się wyparli, od którego uciekli, pomimo wcześniejszych deklaracji. Co ważniejsze,
Jezus staje przed nimi bez wyrzutu i bez karcącego wskazania palcem i wyliczenia grzechu i błędu, ale z miłosiernym: Pokój wam! Tego pokoju
apostołowie nie będą w stanie przyjąć aż do czasu, kiedy nie zrozumieją, że to właśnie ich słabość i zachwianie się w wierze i wierności jest miejscem objawienia się Bożego miłosierdzia.
Bóg nie chce mieć nas idealnymi, ale prawdziwymi i autentycznymi. Szatan, ojciec kłamstwa, robi wszystko, aby zaczarować nasz obraz przed nami samymi – zakłamać ten obraz.
Usunąć z naszej świadomości poczucie grzechu, który nas stresuje i wpędza w traumy. Zamiast z grzechem walczyć poprzez przylgnięcie do Jezusa, próbujemy udawać, że go nie ma, mnożąc kolejne kłamstwa usprawiedliwiające naszą „skomplikowaną” sytuację.
Bóg chce być w miłosnej bliskości z nami. Nie da się budować miłości na kłamliwym obrazie siebie i drugiego. Boleśnie przekonał się o tym każdy, kto trwał w związku budowanym na kłamstwie.
Nie możemy pozwolić, aby najwspanialsza relacja, jakiej można doświadczyć na ziemi – ta z Bogiem, była budowana w ten sam sposób.
Zbyt dużo już „statystów” pośród wiernych Kościoła.
Żyjmy w prawdzie przed Bogiem, a ona doprowadzi nas do życia w prawdzie przed drugim człowiekiem i sobą samym.